Ludzki mózg to cholernie skomplikowany mechanizm, Neurony, połączenia synaps, do tego podział na dwie, niby od siebie uzależnione, a jednak niezależne, półkule i cała masa specjalistycznej terminologii, nie do ogarnięcia dla statystycznego lekarza, co dopiero zwykłego śmiertelnika. Poziomem skomplikowania i pod względem możliwości przewyższa najnowocześniejsze superkomputery, a potrafimy wykorzystać tylko ułamek możliwości tego cacuszka. Nic dziwnego, że większość naukowych eksperymentów związanych jest z jego pracą.
Ciało potrzebuje snu, ale nasz ośrodek myśleniowy już niekoniecznie. Działa przez 24 godziny na dobę, ze zmienną częstotliwością. Nie sposób zmęczyć się myśleniem, gdyż każdy nowy pomysł czy przypomnienie wytwarza dodatkowe połączenie śródneuronowe.
Okay, koniec ciekawostek, wszak należy się wyjaśnienie. Otóż, miałem wybór: pieprznąć tym w kąt, ewentualnie zmienić formę. Wynik macie przed oczami. Jak tylko przyjrzałem się dostarczonym ZAPISKOM, stwierdziłem iż bezsensowne byłoby pisanie o, zaledwie, dwójce uczestników, więc wpadłem na ŚWIETNY plan przejęcia premiowanych słów. Owa decyzja została PODSZYTA dobrem artykułu, jak i pragnieniem oddalenia od siebie OBARCZEŃ o stronniczość. Klasyczne „kto z kim i w jakiej kolejności” mogłoby narazić na szwank psychikę potencjalnych czytelników. Przypominam, iż wertujecie tekst na własną odpowiedzialność.
A wszystko zaczęło się w sobotę na terenie restauracji „Śląskie Rancho” w Zabrzu, która WIDOKAMI może konkurować z niejedną pocztówką. Obok znajduje się jeziorko, ale zaleca się, by NIEGOŁE osoby unikały kąpieli. Ileż to było historii z poKĄSANYMI genitaliami w roli głównej, gdy wodni drapieżcy zawieruszyli się w gaciach. Sam pamiętam, jak poPARZYŁEM meduzą... zresztą nieważne. Plac imponował obszarem i mało brakowało, a potknąłbym się na PODKOWIE, więc omiotłem go wzrokiem poszukując stadniny z KONIAMI, lecz jedynym elementem mającym coś ze ZWIERZA był dach gospody, na którym zawieszono spory wizerunek byka. Wejdźmyż, wszak zbliża się godzina rozpoczęcia.
W środku cieplutko, choć ZAPIECKA brak– centralne included, odczuwalna domowa aura Śląska. Ooo... no co ty! Nawet barek zamontowali i dwie szwarne DZIEWKI do obsługi. Automatycznie wywołało to u autora chęć naJEBANIA się jak ruski saper przed misją. Wpierw jednak POWINNIśmy potwierdzić rejestrację, nim dojdzie do NALOTÓW pozostałych. Pierwsze egzemplarze już DOCIERAją. W pewnym momencie, jeszcze przed rozpoczęciem, zostałem zaciągnięty piętro wyżej, by z WIGOREM zająć się dmuchaniem materaca. Widzące to towarzystwo, co oczywiście zrozumiałe, okraszało przygotowywanie posłania niejednym KAWAŁEM. Nie poddając się DRWINOM motłochu, wpompowywałem powietrze zawzięcie jak poszukiwacz złota przesiewa żwir na SERIRZE. Od teraz nareszcie warunki do grania były zgodne z normami UNIJNYMi.
Ktoś KICHNĄŁ donośnie, przerywając wszystkim w GDAKANIU o tym, kto kogo ZAWIEZIE do domu po skończonym maratonie. Właściciel głosu, gospodarz i sędzia, w pozytywnie ROZWALAjącej postaci Macieja Śliwy, przywitał przybyłych, rzucił kilka zdań o sponsorach i zaznaczył: „Nie ZALEGNIJcie rozpoczęcia kolejnych rund, bo kaucja przepadnie”. Wszędobylskie „gdzie tam”, „ja nie dam rady?” pod koniec przechrzczane na „nigdy więcej Le Mans”, „co ja tu robię” i inne „delikatne” komentarze przemęczonych. Aczkolwiek niezbyt się wsłuchiwałem, robiąc roZEZNANIe wśród 77-u facjat i nie dostrzegłem nieletnich. Wychodzi na to, że RODZICE nie puszczają pociech na tego typu imprezy. Z drugiej strony są Andrzejki. Co? Gość z Rosji, niejaki Dubov, debiutujący na ogólnopolskim turnieju. Ponoć charyzmatyczny koleś i należy dać mu szansę. Nowo POZNANEgo powitano gromkimi brawami. Aby skutecznie zmieścić się w ustalonym terminie, każda runda objęta została NAKAZEM 55-cio minutowej ramy czasowej. Nazwa zobowiązuje.
POJĘTNA gawiedź chyżo zasiadła do stanowisk, płytki na planszę były naNOSZONE, błyskawiczne podLICZENIA i ogólna chęć rozPYKANIA kontrzawodnika. Informacje o wynikach każdej z partii są ogólnodostępne na stronach statystycznych i nie mam ochoty ZGALANIA ich z internetu jak wierzyciel zaległości, ale URZECZMY się tym, czego nie dostrzegą cyferki– ZMIESZAŃ rzeczywistości i fikcji, czyli urojeń zmęczonych zmysłów.
Każdy sposób jest dobry, by przetrwać kryzys jak marynarz na grotMASZCIE nawałnicę. Jedni łazili i RYMOWALI różne przyśpiewki (vide Stasiu Rydzik), inni raczyli się ZALANIEM rybki, a co poniektórzy DAROWANEj sobie między sesjami chwili drzemki. Herbata i lura dostępne w masywnych KONWIACH podnosiły ZASŁONĘ z powiek. Prawidłowe ODŻYWIAnie skrablistów powierzono ZARADNYM kucharkom, ich WYPIEKOM (zarówno wegetariańskim jak i z MAJONEZem) oraz żurkowi. Pozwoliło to nie tylko na ZABICIE głodu, ale też aby wszyscy DOPAŚLI się do granic możliwości, a komu się szybciej STRAWIŁO, mógł na bieżąco uzupełnić zapas.
Na WIDECIE sprawiedliwości czuwał, niczym tatarski KOSZOWY, sędzia, dzięki czemu wyniki nie były sztucznie ZAWYŻANE, ale nawet on wymiękał. Około północy wyskoczył ze ŚWIETNYM pomysłem wywróżenia zwycięzców, co część skwitowała poSTUKANIEm się po głowie. Mroźna aura nocy prezentowała czyste niebo, dostrzegalna była cała GWIEZDNA flota wraz z APEKSAMI dla chętnych wzboGACENIA swej wiedzy astronomicznej. Tylko zimno sprawiało, że najbardziej SPASIONE zwierzę szuka schronienia, więc długo nie mogłem raczyć się sMACZKAMI przestrzeni. Za to wrażenia WZNOSIŁY się na kolejne poziomy i po SIECZCE zafundowanej POORANYM zmysłom czułem się jak ofiara klinicznego przedawkowania LSD. Dobrze, że ludzie nie BIESILI się o drobnostki. Tylko... Beatko, dlaczego poSIWIAŁAŚ na widok łowcy zombie... znaczy się motyli;)? Chłop niegroźny jak KANAREK, czekał aż OPLECIEsz go ramionami, a Ty WYGOLIŁAbyś nawet brwi, by zostać przezeń niezauważoną. I jeszcze moment, kiedy Tereska, zstępując ze schodków, OSUSZAŁA wzrokiem powietrze, a z jej OWIANEGO chłodem, proWADZĄCEgo ku Grzesiowi, spojrzenia padał jasny komunikat: „ZGINIESZ”... Dalibyście pod rękę coś ciężkiego, NADUSIŁAby tym biedaka. Wielu wzięłoby nogi za pas, lecz on ze spokojem siwaity po spożytym ALOESIE, rzucił rozbrajającym hasełkiem: „Zluzuj majty”, co momentalnie spowodowało zluzowanie atmosfery. Inna sprawa, że gentleman się w ten sposób nie wyraża:)
Zegarka nie OSZUKAMY, nie sprawimy, by cykał wstecz. Nieuchronnie zbliżał się dzień, można było przysłuchać się, ZŁAPANYM na słoninę, SIKORKOM. Powoli rozbrzmiewały dzwony, niejeden ksiądz opuszczał PLEBANIĘ, chcąc zatopić palce w chrzcielnicy, tudzież odprawić egzorcyzmy („DEMONIE, nakazuję ci opuścić to ciało!”). Większość ludzi w Ranchu, PODBITA ideą końca turnieju, wykrzesała z siebie resztkę energii. Przetrwali bez snu ponad 24 godziny, a doKONANIE tego jest nie lada wyczynem. Doświadczenie, jakie ZDOBYWAMy jest bezcenne, a POZNANE przy okazji słowa skutecznie zostaną uMOCOWANE w okowach pamięci. Może nie wszyscy UKOCHAMY podobne zmagania, ale mi WSUNĘŁA się w łepetynę myśl jak włamywaczowi karta w otwór między drzwi, by Le Mansy robić co najmniej dwa razy do roku.
Kto popiera:)?
Wyniki turnieju XIV Turniej 24h Non Stop LeMans Lp. Imię Nazwisko Ranking Duże pkt Małe pkt Skalpy Rank tur --------------------------------------------------------------------------- 5 Irena Sołdan 135.73 15.5 9566 3618 150.8 30 Grzegorz Grzeszczuk 116.97 13.0 9076 3085 128.5 54 Bożena Guział 119.11 11.5 8321 2660 115.7 65 Teresa Zalewska 117.71 10.5 8240 2598 113.0 68 Beata Marynowicz 108.97 9.5 8236 2417 105.2 70 Agnieszka Antos 100.00 8.5 7819 2310 100.4 75 Marcin Kurowski 100.00 5.5 7118 2000 87.0
Na skróty:
Kryzys
Niedokończona historia fantastyczna
4:20 Louis
Lubię to!
Bożka - 2015-01-09 16:06:25:
Ale się uśmiałam. Powiedzenie Grzesia: "Zluzuj majty", przejdzie do historii :) Ponieważ nie dostarczyłam Ci moich zapisków, więc dorzucę 3 ciekawe słówka, które pojawiły się w moich partiach:
HAGGIS – szkocka potrawa narodowa
NAŁĘCZE (nałęcz) – 1. biała chustka, narzucana zgodnie ze średniowiecznym zwyczajem rycerzowi przez dziewczynę, w celu uratowania go przed katowskim toporem, co zobowiązywało jednocześnie rycerza do poślubienia wybawicielki; nałęczka;
2. rodzaj ręcznika, wstęgi, podpaski;
3. element dekoracyjny w kształcie łuku, umieszczony nad drzwiami lub oknami, stanowiący część składową arkady; archiwolta
KULM – osad z okresu karbonu dolnego w postaci serii łupków, piaskowców i zlepieńców