Wiadomość | 2013-07-10
Nie ma takiej ciemnoty, co by nie dało się jej oświecić
Czujecie iskrzenie? To scrabble


„By dojść do źródła, trzeba płynąć pod prąd” powiedział Stanisław Jerzy Lec, patron jednego z ubiegłych turniejów w MATRIKSIE. Nikola Tesla, który zaopiekuje się matriksową kohortą w najbliższą środę, pewnie chętnie by się z tym zgodził, chociaż jego do przeróżnych źródeł prowadził właśnie prąd. Przede wszystkim prąd przemienny. Z wodą jednak też miał trochę wspólnego, bo to właśnie turbina wodna – jeden z wynalazków Tesli – zapoczątkowała kres elektrowni na prąd stały. Ale o tym i o wielu innych pomysłach wielkiego inżyniera za chwilę. Teraz kilka słów o nim samym…

Nikola Tesla urodził się 10 lipca 1856 roku w Smiljanie na terenie Cesarstwa Austrii. Do dziś jego narodowość jest kością niezgody pomiędzy Serbami a Chorwatami. Niektórzy rozwiązują ten problem nazywając go „jugosłowiańskim” naukowcem, co jest niezwykle poprawne politycznie. Trzeba przyznać, że sam Tesla za bardzo poprawny nie był, stał się w końcu pierwowzorem postaci zwariowanego wynalazcy. Kiedy Duka Tesla rodziła w bólach swojego drugiego syna, za oknami szalała burza z piorunami. Tak nasz patron rozpoczął swoją przygodę z elektrycznością.

Nikola już w dzieciństwie wykazywał wielkie zainteresowanie naukami ścisłymi, jednak jego ojciec – prawosławny prezbiter – pragnął, by jego syn również został kapłanem. Młody i zdolny chłopak, chociaż był bardzo niesfornym uczniem, wywarł ogromne wrażenie na miejscowym nauczycielu matematyki, który wystarał się o stypendium dla Nikoli. Resztę załatwiła cholera, która przykuła młodzieńca do łóżka na dziewięć miesięcy. Gdy leżał on – zdawałoby się – na łożu śmierci, zrozpaczony ojciec obiecał mu najlepsze studia inżynierskie, jeżeli tylko wyzdrowieje. Młody Tesla nie potrzebował lepszej motywacji. Szybko się wykurował i w 1875 roku został wysłany na politechnikę w Grazu. A tam – żadna niespodzianka – od razu zwrócił na siebie uwagę profesora elektrotechniki, który pomógł mu podjąć pracę w urzędzie telegraficznym w Budapeszcie. To właśnie wtedy Tesla wpadł na pomysł konstrukcji obrotowego silnika na prąd przemienny, który mógłby być również prądnicą. Prądnice zajęły naszego patrona na dłużej, co zawiodło go prosto do Paryża, gdzie dostał pracę w Continental Edison Company. Uratował dobre imię swojej firmy, złożył wymówienie i pojechał do Stanów Zjednoczonych, by spotkać uwielbianego mentora - Thomasa Edisona.

Mógł to być początek pięknej i owocnej przyjaźni, jednak – jak to w życiu bywa – coś poszło nie tak. W ten sposób narodził się konflikt pomiędzy dwoma wynalazcami. Pokłócili się – a jakże! – o prąd. Okazało się, że Edison nie jest wielkim entuzjastą prądu przemiennego. Tym sposobem Nikola Tesla, po obiecującym awansie w laboratorium Edisona, oszukany, znalazł się na bruku i musiał zająć się kopaniem rowów. Przyniosło mu to jednak pewne korzyści, bo podczas swoich prac poznał ludzi, którzy pomogli mu założyć Tesla Electric Light Company.

Tutaj pojawiły się jeszcze bardziej poważne i kontrowersyjne wynalazki oraz wcześniej wspomniana turbina wodna. A także kampania oszczerstw, którą rozpoczął Thomas Edison. W końcu jednak i on musiał zaakceptować konieczność przejścia wszystkich jego elektrowni z prądu stałego na prąd przemienny. Fakty mówiły same za siebie. Jeszcze lepiej o wynalazkach Tesli, a także o nim samym, mówi bohater filmu Jima Jarmuscha „Coffee and Cigarettes”.

Nikola Tesla był z całą pewnością genialnym wynalazcą, nie miał jednak szczęścia do kolegów naukowców. Najpierw Edison, później Marconi, z którym nasz patron konkurował o patent na radio. Tesla oskarżył swojego rywala o wykorzystywanie bez jego zgody opatentowanej cewki (której działanie można podziwiać w załączonym linku), a procesowanie się doprowadziło go do bankructwa. Można się tylko domyślać, co działo się z Teslą, kiedy Marconi otrzymał Nagrodę Nobla za skonstruowanie radia… Pocieszający jest fakt, że odwołanie naszego patrona w sprawie patentu na radio zostało w końcu uznane przez Sąd Najwyższy USA w 1943 roku. Zdaje się, że Tesli to już nie mogło urządzać. Zmarł 7 stycznia tego samego roku. Niewiele brakowało, prawda?

Teslę ominęło również kilka innych rzeczy. Nie dość, że pośmiertnie został jednak uznany za prawowitego wynalazcę radia, to w grze Dark Void występuje jako sprzymierzeniec ludzi w bitwie między nimi a kosmitami, a w grze Paraworld jest twórcą portalu międzywymiarowego. My również serdecznie zapraszamy w inny wymiar. Już w najbliższą środę o 17:30 będzie można się przekonać, jak na maniaków literek wpływa genialny szaleniec, który wyprzedzał własną epokę. Ponoć – wedle szyderczych słów Edisona – Tesla nie do końca rozumiał amerykańskie poczucie humoru. Jestem pewna, że z matriksowymi klubowiczami porozumiałby się bez problemów. Zwłaszcza w sprawach prądu. Przekonajcie się sami. Może ktoś zostanie… oświecony?

Autor: Katarzyna

Brak komentarzy

Waszym zdaniem:

Publikowane komentarze sa prywatnymi opiniami użytkowników.
Portal Świat Scrabble nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.