Wiadomość | 2013-06-26
Hieroglify na stojaku
Kogo tym razem dopadnie klątwa?


Kilka dni temu pewien Niemiec… A nie, nie tym razem. Tak tylko zaczyna się historia o historii. „Kilka dni temu pewien Niemiec przyniósł do ambasady Egiptu w Berlinie paczkę z fragmentem starożytnej egipskiej rzeźby…” – w dalszej części opowieści okazuje się, że ojczym owego Niemca skarb ten skradł podczas pobytu w Egipcie, a za karę dosięgła go klątwa faraona. Tragiczne losy, tania sensacja, a wszystko przez patrona kolejnego turnieju w MATRIKSIE. Ponoć ten zacny angielski dżentelmen przyczynił się do śmierci nieszczęsnego złodzieja. Takie chodzą plotki. Zapisał się też w historii jako wybitny badacz, który wraz ze swoim towarzyszem, Howardem Carterem, dokonał jednego z najdonioślejszych odkryć w historii archeologii i egiptologii. I to jest pewne.

George Herbert, piąty hrabia Carnarvon, urodził się 26 czerwca 1866 roku w rodzinnej posiadłości Highclere Castle w Hampshire. Tam też rozpoczął swoją edukację, której mroczne ścieżki zawiodły go do Eton. Niestety – prymusem nie był, więc długo tam nie zabawił. Nie ostudziło to jednak jego zapału do nauki. Tu lokalna szkoła, tam przyspieszony tryb nauczania, Londyn, Niemcy, a na koniec szczęśliwy zbieg okoliczności. W ten oto sposób młody George wylądował w Trinity College w Cambridge. Jednak i tutaj mu nie wyszło, ale może to i lepiej. Nasz patron zajął się wreszcie czymś pożytecznym – podróżowaniem. Trochę pożeglował, zobaczył kawałek świata, nieustannie wracając do rodzinnego Highclere. W 1890 roku, jako dwudziestoczterolatek, odziedziczył tytuł, zostając piątym lordem Carnarvon. Później – wiadomo – żona, dzieci, trzeba było się ustatkować. Życie rodzinne i stabilizacja nie mogły go jednak powstrzymać. Nie było niczego silniejszego od pasji podróżowania i odkrywania tego, co nieznane.

Trzeba przyznać, że z tym ostatnim naprawdę mu się poszczęściło. Kiedy ogarnęła go nowa gorączka – gorączka wykopalisk, George Herbert zaczął wypuszczać się do Egiptu. W roku 1906 uzyskał od Departamentu Służby Starożytności koncesję na prowadzenie prac wykopaliskowych nieopodal Doliny Królów. Niestety, okazało się, że pasja to nie wszystko. Hrabia Carnarvon działał po amatorsku, w sposób bardzo chaotyczny. Nie był jednak w ciemię bity, więc szybko doszedł do wniosku, że do dalszych poszukiwań potrzebuje wykwalifikowanego specjalisty. Tak oto dołączył do niego jego rodak, Howard Carter. Nie wiedzieli wtedy, że owoc tej współpracy przerośnie ich najśmielsze oczekiwania. Wspólne prace zaczęli z początkiem roku 1907. Wielkie odkrycia wymagają ogromnej cierpliwości. 26 listopada 1922 roku, późnym wieczorem, została ona nagrodzona. Odkrywszy tajemne drzwi, Carter podważył je prętem. Gdy okazało się, że nic ich nie blokuje, naukowiec wszedł do pogrążonego w egipskich ciemnościach wnętrza. Wtedy też padły słynne słowa:
- Widzi pan coś?
- Tak, cudowne rzeczy.


I tak właśnie było. Dobrali się oni bowiem do nieodkrytego, nienaruszonego przez rabusiów grobowca faraona Tutenchamona. Kiedy ich oczy przywykły już do mroku, ujrzeli wspaniałe skarby: złocone łoża, koła wozów bojowych, rzeźbione zwierzęce głowy, lśniący złotem tron i wysadzany drogimi kamieniami sarkofag. Przepiękne artefakty. Tutaj swój początek ma ciekawsza część opowieści, w co zagłębił się wspomniany wcześniej Niemiec, którego rodzinę – zupełnie niepowiązaną z odkryciem, lecz mającą pewien udział w bezczeszczeniu dóbr faraona – dopadła zemsta Tutenchamona. Klątwa zaczęła siać spustoszenie wśród członków wykopalisk. Pierwszą ofiarą padł – rzecz jasna – nasz patron, lord Carnarvon. Ponoć było to ukąszenie komara, zakażenie krwi i zapalenie płuc. Pech? A może jednak Tutenchamonowi nie spodobało się naruszenie miejsca spoczynku?

Nad scrabblistami żadna klątwa nie ciąży, chociaż niektórym na pewno tak właśnie się wydaje. W obliczu nieszczęść, jakie nękały brytyjskich odkrywców, inwazja spółgłosek nie wydaje się już taka straszna, prawda? Zawsze można zaryzykować i położyć kita, tłumacząc przeciwnikowi, że przecież to hieroglify… Czy się uda? Trzeba próbować. W końcu gramy jakby w krypcie. Widzimy się jak zwykle w środę o 17:30 w milanowskich „Klimatach”. Serdecznie zapraszamy!

Autor: Katarzyna

Brak komentarzy

Waszym zdaniem:

Publikowane komentarze sa prywatnymi opiniami użytkowników.
Portal Świat Scrabble nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.