Wiadomość | 2013-06-19
W sidłach scrabble
Tej gry nie da się tak po prostu rzucić


Patron najbliższego turnieju powinien sprzyjać zawodniczkom i zawodnikom, którzy lubią – bądź też są do tego zmuszeni przez okrutny los – narzekać na pecha. Wiadomo, że fatum może mieć wiele twarzy: fatalne losowania, niegodziwość przeciwników, zbytnia uprzejmość, która później się mści, krzywe stojaki, głośno tykające zegary, niskie ciśnienie, tudzież inne meteopatyczne przypadłości.

W najbliższą środę matriksowi bywalcy będą polować na turniejowe zwycięstwo pod czujnym okiem postaci, którą złośliwcy nazywali „najbardziej pechowym oszczepnikiem świata”. Nie wystarczało im, że nasz bohater kilkunastokrotnie zdobywał tytuł Mistrza Polski, dwukrotnie triumfował w Mistrzostwach Europy i sięgnął po srebrny medal Igrzysk Olimpijskich. Chociaż z drugiej strony… trudno im odmówić racji. Zacznijmy jednak od początku.

Nasz patron urodził się 19 czerwca 1933 roku w Szopienicach, obecnej dzielnicy Katowic. Niejaka Papoń Elfryda i Sidło Roman w znacznym stopniu przyczynili się do jego poczęcia. Mały Januszek hasał beztrosko po śląskich hałdach, ale któregoś dnia pociągnęło go do sportu. Mając wiosen szesnaście wystartował w ogólnopolskich zawodach w rzucie dyskiem. Wynik osiągnął marny, więc wkurzony złapał za oszczep i poszedł na rzutnię. Ku zdziwieniu swojemu i wszystkich zainteresowanych wygrał, a miesiąc później zadebiutował w tej dyscyplinie w reprezentacji Polski. W 1952 roku pojechał na Olimpiadę do Helsinek, ale w kwalifikacjach zajął odległe miejsce i nie awansował do finału. Tak go to rozsierdziło, że po powrocie do wioski olimpijskiej dobrał się znowu do oszczepu i… rzucił go siedem metrów dalej niż w konkursie. Rok później, w trakcie meczu lekkoatletycznego z NRD, w drugiej serii poprawił swój rekord życiowy o osiem metrów. Zadowolony z rezultatu i pewny zwycięstwa chciał się wycofać z konkursu, ale ekipa telewizyjna namówiła go na jeszcze jedną próbę. Sidło się zgodził i… jako drugi zawodnik na świecie rzucił oszczepem powyżej 80 metrów. Do rekordu świata zabrakło mu 26 centymetrów. Mimo wielu sukcesów i rekordów ciągle odczuwał niedosyt. W jego kolekcji brakowało najważniejszego medalu – pięciokrotnie brał udział w Igrzyskach Olimpijskich, niejednokrotnie był faworytem, ale na podium stanął tylko raz, zdobywając srebrny krążek.

Janusz Sidło zakończył karierę w wieku lat czterdziestu. Sport był całym jego życiem, więc zajmował się nim również na zawodniczej emeryturze – aktywnie działał w Polskim Związku Lekkiej Atletyki, był też doradcą sportowym w VII Liceum Ogólnokształcącym im. Juliusza Słowackiego w Warszawie, które ukończył niżej podpisany. Tenże niżej podpisany nie parał się nigdy rzucaniem oszczepem, ale w wir scrabble lubi się, od czasu do czasu, rzucić. Na pecha przy scrabble’owej planszy też lubi ponarzekać (szczególnie, kiedy dopadają go spółgłoski), ale – podobnie jak większość matriksowych zawodników i zawodniczek – o rzucaniu tej zacnej gry nie myśli. Zastanawia się za to, komu będzie sprzyjał nasz patron. Na szczęście na odpowiedź nie trzeba długo czekać. Zapraszamy do „Klimatów” w środę, jak zawsze – o 17.30.

Autor: Rafał

Brak komentarzy

Waszym zdaniem:

Publikowane komentarze sa prywatnymi opiniami użytkowników.
Portal Świat Scrabble nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.