Tylko! Tylko mi ciebie brak!

Starej Wydry zamieszki słowne (2)



Tylko! Tylko mi ciebie brak!

Postanowiłam szukać czegoś nowego, jakiejś inspiracji, która jest poza mną. Nie żeby mi brakowało pomysłów na życie, tylko stara już się robię i przyszło mi do głowy, że może warto posłuchać co inni mają do powiedzenia, gdyż jest bardzo prawdopodobne, że mogą więcej ode mnie wiedzieć oraz robić fajniejsze rzeczy. To co jest we mnie zestarzało się, zdewaluowało, jest z innej epoki, albo co najmniej z innej bajki. Zużyłam się umysłowo i znużyłam się swoimi myślami. To miał być taki pomysł na urlop od siebie samej. Postanowiłam więc, że pierwsze słowo które usłyszę następnego dnia obuduję moim działaniem, albo chociaż myśleniem, aby znaleźć w nim jakiś głębszy sens, nową definicję, podjąć próbę dopasowania owego słowa do swoich osobistych przeżyć tak, jakbym tworzyła nowe sytuacje poznawcze z zastosowaniem znanego od zawsze pojęcia. I jak pomyślałam, tak zrobiłam.

Aż strach się bać ...

Rano w domu cisza. Nie wypowiem słowa na głos, bo to ma być cudze słowo. Nie zadzwonię to nikogo, bo usłyszę: "Halo, halo!". Przecież nie zacznę nowego etapu w życiu od tytułu kretyńskiej, choć świetnie zrobionej historii wojennej, której motywem przewodnim były perypetie mieszkańców okupowanej Francji z obrazem przedstawiającym "Upadłą Madonnę z wielkim cycem" w tle. Pozostaje radio, telewizor, internet. Do głowy mi nie przyszło, żeby zmienić życie za pomocą słowa zobaczonego czyli przeczytanego. Może i dobrze - po obudzeniu mam zwyczaj gapić się na jezioro, a w kadrze mam budynek po drugiej stronie ulicy z wielką reklamą okien z PCV. Na słowie "okno" mogę zbudować nie tylko historię mojego życia, ale wręcz historię świata, ale jeśli pierwsze przeczytałabym "PCV" to co, plastikiem mam zaśmiecać sobie głowę? Wystarczy, że świat tonie w plastikowych odpadach.

Włączam więc telewizor a tam jedna głowa gadająca krzyczy do drugiej też wrzeszczącej głowy: "Tylko niech mi Pan nie wmawia..." No czegoś tam, nieważne czego. W nosie miałam ich spór, bo tylko tylka w głowie mi teraz była. Dokąd człowieka umysł może doprowadzić eh, aż strach pomyśleć...

Tylka, którą tylko nieliczni znają.

Tylko, tylką, tylkę, tylki, tylkami i tak dalej? Na jednym z turniejów scrabble wspomniałam o tylce Miłoszowi Wrzałkowi, który zajmuje się aktualizowaniem słownika. Nie znał tylki, dzielnie zniósł moją skargę na to, że właśnie tylka spadła mi z planszy i obiecał, że zapamięta słowo i weźmie je pod rozwagą podczas kolejnej aktualizacji. Tylko obiecał - od kilku dni posługujemy się nowym słownikiem - tylko tylki w nim nie ma nadal.

Tylkę widzieli wszyscy i wszyscy nieraz z niej korzystali, przynajmniej pośrednio. To prosty kuchenny przyrząd służący do dekoracji przede wszystkim ciast. Plastikowe lub metalowe końcówki nakładane na rękawy cukiernicze to są właśnie tylki. Odpowiednie nacięcia, różne rozmiary otworów dają inne wzory. Jakie są najlepsze tylki wiem, ale nie napiszę, bo to nie jest artykuł sponsorowany. Tylkami i słodkimi kremami można wyczarować cudeńka na tortach, a majonezem czy innymi sosami dekoracje na daniach niesłodkich. Mam kilka zestawów tylek, ale czasem mi brakuje konkretnego wzoru i kupuję kolejną. Wówczas myślę, ze producenci tylek mają fajnie, bo w swoich kuchniach mają wszystkie wzory i rozmiary. Ciekawe czy korzystają z owoców swojej pracy?

Takich ludzi, którzy mogą skorzystać z owoców swojej pracy rozumianych w sposób dosłowny, nie jako wynagrodzenie w formie pieniędzy, jest sporo. Całe życie byłam nauczycielem i z tymi owocami to różnie bywało. Czasem zupełnie niemierzalne, czasem parszywe, a nawet jak dobre, to konsumpcja ograniczała się jedynie albo aż do satysfakcji. Rolnik to sobie kartofle wykopie i zje, producent tylek cukrowe róże na torcie wymaluje, górnik dostanie węgiel albo deputat, a nauczyciel? Siebie ma nauczać czy wychowywać? Podobnie, choć za większe pieniądze, ma dentysta - sam sobie w zębach to tylko po jedzeniu dłubać może. Gorzej od nas jedynie chyba tylko patolog ma, ale jemu to akurat do samoobsługi specjalnie się nie spieszy.

Domina efekt tylkowy.

I tak te poranne rozważania doprowadziły mnie do porównywania zawodów i oceniania, kto ma lepiej... Nie wiem do czego mi to potrzebne - zdobywanie nowych kwalifikacji zawodowych chyba już nie grozi, chociaż nigdy nic nie wiadomo.

Zasłyszane o poranku "tylko" posadziło mnie przed komputerem i zaczęłam sprawdzać jakich to jeszcze słów Miłosz i jego wspólnicy od słownika nie raczyli byli łaskawie umieścić w słownikowej ściądze dla scrabblistów. Jest tego trochę. Gdyby twórcy słownika wiedzieli jak trudno w moim wieku nauczyć się nowego wyrazu! A znać wyraz i pamiętać, że go nie ma w słowniku, to dopiero jest katorga dla umysłu!

Na następne spotkanie turniejowe przygotuję dla nich tort na którym tylkami wykonam rysunek: aguja z kawałkiem czaroitu w dziobie w otoczeniu kwiatów ismeny. Ismeny albo błonczatki - wszystko jedno, obu nazw nie ma w słowniku polskiego scrabblisty.
Autor: Stara Wydra



Brak komentarzy

Waszym zdaniem:


Publikowane komentarze sa prywatnymi opiniami użytkowników.
Portal Świat Scrabble nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.